Drodzy Przyjaciele,
W najbliższy weekend miejscowy biskup przejeżdża do naszej parafii na bierzmowanie.
Egzaminujemy kandydatów.
Główny katechista domaga się, by w czasie egzaminu był obecny kapłan, bo gdy ktoś obleje, niektórzy protestują. Słuchamy więc tych egzaminów godzinami. Zdają: dzieci od lat 12-tu, młodzież, dorośli i starsi. Bardzo mnie to wzrusza: pragnienie uczenia się, pragnienie tego sakramentu, pragnienie przejścia przez ten egzamin.
Np: Minimalny wiek jest ustalony na 12 lat - o ile egzamin wypadnie bardzo dobrze. Dzieci więc wolą, żeby katechista myślał, że już mają więcej lat.
Wczoraj, byłem świadkiem, gdy katechista zapytał groźnym tonem dziewczynkę:
- ile masz lat?
A dziewczynka na to:
- w przyszłym roku będę miała 13.
Do Mumbwa ludzie przyjeżdżają na ten egzamin z wielu stacji misyjnych. Dlatego terminy trzeba ogłosić znacznie wcześniej. Niestety nasz główny katechista musiał nagle wyjechać i już nie dało się zawiadomić ludzi z buszu o zmianie terminów. Ludzie czekali na niego przez dwa dni z anielską cierpliwością, aż w końcu przyjechał. Przez telefon podawał informacje, że już jest bardzo blisko z powrotem, żeby czekający się nie rozchodzili. Jedynym człowiekiem zirytowanym tą sytuacją byłem ja. Kiedy w końcu przyjechał, zaczął egzaminować z lekkim uśmiechem, ale bardzo poważnie. Taki ciepły dystans z uczniami. Spokojnie - bez pośpiechu.
Gdy ktoś wychodzi z egzaminu, tłumek uczniów pyta go: "czego cię pytał?". I wszyscy uczą się odpowiedzi.
Ze stacji misyjnej, gdzie katechista jest dobry, prawie wszyscy dobrze zdają.
Ale z niektórych stacji prawie wszyscy oblewają. Na szczęście jest możliwość poprawki.
Przesyłam wam kilka zdjęć z tego egzaminu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz