sobota, 3 września 2011

Madagaskar - kraj, gdzie Ewangelia głoszona jest ubogim

Z archiwum

Opowieści misyjnych z Madagaskaru o. Tadeusza Kasperczyka SJ wysłuchał i opracował o. Stanisław Groń SJ źródło: Posłaniec Serca Jezusowego, VII/2000

Madagaskar jest państwem położonym na wyspie o tej samej nazwie, znajdującej się u wschodnich wybrzeży Afryki. Od XIX wieku trwa tam praca misyjna misjonarzy katolickich. Jest to kraj rolniczy, gdzie uprawia się ryż, maniok, kukurydzę, kawę, goździki i wanilię. Sprzyjające warunki klimatyczne sprawiają, że ryż rośnie tam prawie przez cały rok, a mimo to ludzie są często głodni. Hoduje się też bydło, m.in. słynne byki zebu, mające bardzo smaczne mięso. Wybrzeże zachodnie kraju jest nizinne, lagunowe, a linię brzegową podkreślają łańcuchy raf koralowych. Wybrzeże zachodnie tworzy płaskowyż o średniej wysokości 1300 m n.p.m. Nad tą powierzchnią dominują potężne góry wulkaniczne z najwyższym szczytem Maromokotro (2876 m n.p.m.).
Na wyspie żyje prawie 14 milionów ludzi. Mozaika plemion jest ogromna (prawie trzysta, wśród których wyróżnić można 18 grup, całkowicie odmiennych językowo i etnicznie, zamieszkujących różne obszary kraju). Madagaskar znany jest z łagodnego klimatu, pięknej przyrody, żywiołowych monsunów. Słynie także z egzotycznych orchidei, wspaniałych kameleonów, żółwi, lemurów, wielu gatunków motyli, ptaków oraz ryb. Roślinność wyspy stanowią wilgotne lasy równikowe, przechodzące na wschodzie kraju w sawanny. Liczne pożary lasów i masowe wyręby powodują ogromne spustoszenia i nieodwracalne szkody dla środowiska. Wyspę nawiedzają też malaryczne choroby, szarańcza i cyklony. Powoduje to ogromne zniszczenia.



Czwarta co do wielkości wyspa świata
Wielu Madagaskar kojarzy się z trądem, bowiem tam w minionych latach przewożono chorych, aby nie zarażali innych. Także i dziś na obszarze wyspy są miejsca, gdzie leczy się chorych na trąd. Istnieją dla nich specjalne szpitale i ośrodki, tzw. leprozoria. Czytelnikom Posłańca Serca Jezusowego dobrze znany jest polski misjonarz, jezuita, o. Jan Beyzym, który wyjechał na Madagaskar w 1898 roku i przepracował tam 14 lat wśród ludzi zarażonych prątkiem Hansena. Wybudował dla nich w górach, w Maranie nowoczesny szpital i kaplicę z obrazem M.B. Częstochowskiej, dla której sam wyrzeźbił ramy. Madonna bardzo podobała się Malgaszom, bo była czarna jak oni i zraniona na twarzy jak oni. Szpital na owe czasy był nieocenioną pomocą. Trąd był wówczas nieuleczalny. Obiekty te istnieją do dziś i nadal służą potrzebującym, zostały tylko rozbudowane. Szpital może przyjąć 60 osób. Prowadzą go siostry od św. Józefa z Cluny. Przy wjeździe do Marany jest do dnia dzisiejszego zachowany gołębnik, zbudowany przez o. Beyzyma, i kamienna droga krzyżowa. Obecnie miejsce to jest oazą, tętniącą życiem. Słychać śmiech dzieci i rozmowy osób odwiedzających chorych na trąd. Można tam też odpocząć i odprawić rekolekcje.
Ze znanych Polaków na wyspie tej przebywał także pisarz i podróżnik Arkady Fiedler. Napisał on książkę o tej urokliwej wyspie, która odwiedzających ją czaruje swym urokiem. Stolicą kraju jest Antananariwo. Liczy ona 1,5 mln. mieszkańców. Językiem urzędowym jest język malgaski. Posługuje się nim największe plemię, zamieszkujące stolicę kraju, i w nim sprawowana jest liturgia na terenie całego kraju. Drugim językiem jest francuski. Ludność mieszkająca w wioskach używa licznych rodzimych narzeczy i gwary. Ponad 99% ludności to Malgasze. Katolicy stanowią 27% ludności, lecz grupą dominującą są animiści (ponad 45%). Na wyspie są także protestanci i nieliczni muzułmanie. Wpływy protestanckie przeważają. Są oni bardzo prężni w stolicy i oni dominują w niezbyt rozbudowanych mediach. Diecezje starają się o prowadzenie własnego katolickiego radia. Istnieje 17 diecezji i aktualnie jest 4 biskupów, którzy wcześniej byli jezuitami. Wszyscy oni są pochodzenia malgaskiego. W Episkopacie tego kraju jest zaledwie 2 białych biskupów nie Malgaszów.

Misyjne praca polskiego jezuity
Po długiej nieobecności na tej wyspie, od 1987 roku znów pracują tam jezuici z Polski, ojcowie: Tadeusz Kasperczyk i Józef Pawłowski. Podjęli oni z zapałem szerzone tam dzieło ewangelizacji. Refleksjami z misyjnej pracy w tamtejszym środowisku kulturowym podzielił się ze mną, przebywający na wakacjach w Polsce, o. Tadeusz Kasperczyk SJ, a ja dzielę się nimi z Wami - Drodzy Czytelnicy - na łamach naszego miesięcznika. O. Kasperczyk SJ urodził się w Borzęcie koło Myślenic. Ma 41 lat. Pięć jego sióstr jest zakonnicami u sióstr Służebniczek starowiejskich NMP. Bardzo rzadko wszyscy widują się razem na rodzinnych spotkaniach. Jego przyjazd do Polski jest okazją, aby wspólnie zasiąść do stołu, porozmawiać wraz z dziewięciorgiem rodzeństwa, z przyjaciółmi domu i odpocząć. Ojciec Tadeusz pracuje na wschodnim wybrzeżu Madagaskaru, w miejscowości Mananjary. Jest to 20-tysięczne miasto, gdzie katolicy stanowią jedną piątą mieszkańców.
Na Madagaskarze pracują także inni misjonarze z Polski. Jest ich ponad stu. Pochodzą z różnych zgromadzeń zakonnych i pracują na obszarze dwa razy większym od Polski. Każdy z misjonarzy ma pod swą opieką liczne wioski, do których musi dotrzeć, aby ewangelizować miejscową ludność, odprawić dla nich Mszę św., spowiadać, porozmawiać z wieloma osobami i nierzadko opowiedzieć im, co słychać, bo nie posiadają oni radia i nie dociera do nich żadna informacja. Misjonarz jest też dla nich lekarzem, bo zawsze przynosi apteczkę z lekarstwami na nękające ich choroby, np. biegunkę czy boreliozę. Uczy ich też spraw organizacyjnych, gospodarczych, jak chociażby hodowli drobiu.
Liturgia sprawowana przy okazji odwiedzin wioski przez księdza jest uroczysta i trwa ponad 2,5 godziny; są wykonywane tańce i śpiewy. Bywa, że do tych najbardziej oddalonych wiosek przybywają misjonarze zaledwie raz w roku na Boże Narodzenie czy na Wielkanoc. Zwykle misjonarze pokonują duże obszary, nierzadko pieszo. Muszą też przeprawiać się przez liczne rzeki, aby dotrzeć do ludzi pragnących słyszeć o Bogu. W pracy pomagają misjonarzom siostry zakonne (ok. 60 zgromadzeń) oraz katecheci świeccy. Od wielu lat, są też miejscowe powołania i w seminariach do kapłaństwa przygotowują się miejscowi klerycy. Także do zgromadzeń sióstr przychodzą miejscowe dziewczęta. Siostry dzielnie prowadzą pracę charytatywną i ewangelizacyjną. Są obecne w przychodniach, ochronkach, szpitalach, szkołach, sierocińcach. Prowadzą prywatne ośrodki zdrowia dla biednej ludności i zastępują, gdzie się tylko da, kapłana.

W kraju pachnącego księcia
Pachnący książę - tak animiści na Madagaskarze nazywają Boga. Malgasze ze swej natury są bardzo religijni i towarzyscy. Kiedy do wioski przybywa misjonarz, to jest to wielkie święto nie tylko dla katolików, ale także dla animistów. Chętnie i oni przypatrują się sprawowanej Mszy świętej, tańczą, śpiewają albo z zainteresowaniem patrzą na liturgię chrzcielną. Bardzo żywe śpiewy, rytmiczne tańce to u nich normalność. Tam, gdzie wspólnota lokalna jest duża i prężna, zazwyczaj istnieje kaplica, szałas czy kościół. Pomieszczenia te służą w ciągu roku nie tylko do celów kultycznych, ale tam także uczy się dzieci, i tam spotyka się rada wioski. Stylem architektonicznym kaplice czy kościoły przypominają typowy domek malgaski, tyle że jest on duży, podobny do szałasu. W ciągu roku katechista gromadzi w nim dzieci i młodzież, a gdy do wioski przybywa kapłan, odprawiana jest Msza św. Każda diecezja ma też centralny murowany kościół, do którego odbywają się coroczne pielgrzymki.
Malgasze pozostają mocno zakorzenieni w swoje tradycji. Posiadają kult przodków. Wymaga to od misjonarza umiejętności poszanowania ich zwyczajów oraz ich mentalności. Misjonarze niczego nie narzucają, akceptują Malgaszów, służą im pomocą i mówią o Bogu. Zostawiają dla nich śpiewniki, Pismo Święte i katolicką gazetę, wydawaną przez misjonarzy. Nierzadko są to jedyne drukowane materiały w wiosce, w której niewielu umie czytać, i służą one dzieciom do nauki czytania.
Z natury Malgasze są leniwi. Racja, aby nie pracować dziś i jutro, zawsze się znajdzie. Opieszałość w pracy tłumaczy się zazwyczaj klimatem i tradycją rodzinną. Tak było, jest i będzie - słowa takie można często usłyszeć. Zupełnie obce jest im planowanie czegokolwiek i gromadzenia zapasów, np. żywności. Ważne jest, że ryż jest na dzisiejszą kolację, a co będzie jutro, tym nie warto się za wcześnie martwić. Istotne jest dla nich teraz. Mentalność taka niszczy w zarodku zapobiegliwość i gasi inwencję. Posiadają też swoiste rozumienie choroby, wiążąc ją z fatum i z zemstą przodków. Nie mogą pojąć, że przyczyną przynajmniej niektórych chorób może być brak higieny. Mimo wielkiej biedy są otwarci na innych i tym, co mają, potrafią się podzielić. Wiedzą, że może nadejść czas, gdy oni będą w potrzebie i wówczas pójdą po wsparcie do ich sąsiadów. Dynamiczne życie wspólne widoczne jest w wielu wioskach. Nie liczą się wówczas więzy krwi, cała wioska jest jakby jedną rodziną. Wzajemna ich solidarność jest bardzo budująca. Nawet dalecy kuzyni i kuzynki są nazywani bratem i siostrą.
Rodziny są bardzo liczne, czasem posiadają od 15 do 20 dzieci. Śmiertelność ich jest jednak bardzo duża. Schorowanych starych ludzi jest niewielu i nie wiedzą oni, ile mają lat. Głód jest powszechnym zjawiskiem, szczególnie na wsi. Niedożywienie oraz marne warunki sanitarne sprzyjają licznym chorobom, takim jak: gruźlica, dżuma czy cholera.

Miska ryżu, abecadło i Ewangelia
Od 12 lat praca o. Kasperczyka SJ skupia się głównie na prowadzeniu szkoły misyjnej dla ponad 820 uczniów w miejscowości Mananjary. Uczęszczają do niej dzieci z różnych środowisk. Najliczniejsze są jednak z te najbiedniejszych rodzin. Niektóre pochodzą z odległych wiosek, oddalonych o 100 km. Wynajęte okoliczne mieszkania i pobudowane szałasy muszą przyjąć uczniów, nie mogących dochodzić z daleka do szkoły. Nawet bardzo niskie czesne nie może być uiszczone przez biedne wielodzietne rodziny. O. Tadeusz organizuje dla nich żywność, zapewnia kadrę nauczycieli (45 osób) i sam wiele pracuje, prowadząc tę bardzo potrzebną szkołę oraz ewangelizację. Szacuje się, że zaledwie ok. 20% dzieci malgaskich uczęszcza do szkoły. Praca polskiego jezuity jest nie tylko ewangelizacyjna, ale i edukacyjna. Problem edukacji tego biednego społeczeństwa jest bardzo wielki. Pogarsza go jeszcze zła organizacja ministerstwa edukacji i to, że szkoły państwowe w miastach mają bardzo niski poziom.
Szkoły prywatne zaś są utrzymywane przez misje i charakteryzują się dość dobrym poziomem kształcenia. Są one płatne i stosunkowo drogie, bo w koszta wliczone są internat i posiłki. Państwo nie wspiera ich finansowo. Niektórzy do tych szkół przychodzą nie tylko po to, aby się czegoś nauczyć, ale aby móc przynajmniej raz dziennie coś zjeść i nie zasypiać z pustym żołądkiem. Językiem wykładowym w początkowych klasach nauczania jest malgaski, a potem francuski.
Tym, którzy rozeznali swe powołanie misyjne, ojciec Tadeusz radzi: Misjonarz musi nauczyć się być siewcą, mającym cierpliwość powtarzania wiele razy tych samych rzeczy. Nie może liczyć na szybki efekt swej pracy. Potrzeba mu dużo wytrwałości i modlitwy. Misjonarz musi umieć zabiegać także o poprawę socjalnych warunków swych podopiecznych, bo trudno im mówić o Ewangelii, gdy oni starają się przeżyć z dnia na dzień. Pusty żołądek powinien być zaspokojony, a potem nasycony także ich duch.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz