Drodzy Przyjaciele!
Idąc za apelem biskupów zambijskich,
by pracować w celu ochrony dzieci
wobec rosnącej liczby przypadków
przestępstw seksualnych wobec dzieci
(child defilement),
podjąłem ten temat
w ramach rekolekcji wielkopostnych.
Rozmawiamy.
Jest to coś nowego w Kościele.
Kobiety mówią, że najczęściej
te rzeczy dzieją się w domach rodzinnych
i tak są traktowane: jako wewnętrzne sprawy rodzinne.
Jeżeli przestępcą jest ojciec - mąż albo wujek,
jest on często
jedynym albo głównym żywicielem rodziny.
Jeżeli by poszedł do więzienia na wiele lat,
jak prawo przewiduje,
to taka rodzina nie ma szans na przeżycie,
na opłacenie szkół itd.
Jeżeli kobieta doniesie o przestępstwie,
mężczyzna najczęściej sobie poradzi.
Kobiety mówią, że
każdy woli dać w łapę jedną krowę
i nie iść do więzienia na 25 lat.
A gdy sobie poradzi z władzami,
to wyrzuci z domu żonę, bo za dużo gada.
Doniesienie na policję przez żonę i matkę
jest więc bardzo ryzykowne.
Te przypadki wychodzą na zewnątrz tylko wtedy,
gdy dziewczynka jest zabrana do szpitala.
Pielęgniarka powiedziała nam, że
w naszym szpitalu w Mumbwa
(obsługującym małe miasteczko z okolicą)
średnio jest 5 takich przypadków dziennie.
Kobiety przeliczały szybko:
wiec 100 dni, to 500 przypadków.
Rocznie wychodzi grubo ponad 1500 przypadków zarejestrowanych.
Część tych przypadków to gwałty grupowe,
jeden po drugim.
A większość przypadków jest niezarejestrowana.
Dlaczego ci ludzie to robię?
Jeżeli chodzi o stosunki z nieletnimi,
ale starszymi dziewczynami,
to często powody są te same, co w Europie -
czyli cel jest seksualny.
Ale w przypadku małych dziewczynek,
to często powodem są zabobony
rozpowszechnione przez tradycyjnych uzdrawiaczy-czarowników-magów:
przekonania, że
- w ten sposób można się uwolnić od wirusa HIV,
- można prędko stać się bogatym,
- a w pracy można szybko awansować.
Tyle że spotkania z kobietami.
Na spotkaniu z młodzieżą natomiast,
chłopcy i dziewczyny zgodnie mówili, że
powodem stosunków seksualnych
z nieletnimi dziewczynami
jest sposób ubierania się niektórych dziewczyn.
Dziewczyny nawet wskazywały palcami na jedną taką obecną na spotkaniu wśród nas,
która zaczęła się bronić,
że wcale nie,
że wszystko jest OK.
Prawda jednak wychodziła sama na jaw,
i każdy kto spojrzał, mógł sam się przekonać.
Obwiniona dziewczyna zasłoniła twarz.
Dziewczyny powiedziały: "Ona płacze!".
Tak już pozostała do końca spotkania.
To tyle relacji z rekolekcji wielkopostnych.
Z Bogiem - Józef Matyjek SJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz