wtorek, 27 listopada 2012

Misyjność Jezuitów - Cz. 1

Misyjność jezuitów 
Rozmowa z Krzysztofem Dyrkiem SJ

Wpływ zakonu jezuitów na rozwój Europy i cywilizacji europejskiej w świecie jest nie do przecenienia. Zawdzięczamy to jezuickiej edukacji (mało kto dzisiaj wie, że nawet opera wzięła początek z przedstawień w szkołach jezuickich) i misjom. Proszę powiedzieć, dlaczego misje nie tracą na aktualności? Dlaczego Kościół, jeżeli chce zachować swoją tożsamość, musi podejmować ewangelizację po krańce świata? 
Chrystus, odchodząc z tego świata, polecił Apostołom, aby szli na cały świat i głosili Dobrą Nowinę o zbawieniu człowieka. Kościół ze swej natury jest misyjny, czyli posłany. Nie może zachowywać dla siebie najważniejszej prawdy, że Bóg w Osobie swego Syna pochylił się nad światem, by go ocalić. Jezus Chrystus jest sercem wszechświata i Panem ludzkich dziejów. Bez Niego nic do końca nie zrozumiemy. Mówiąc o duchu misyjnym w zakonie jezuitów, warto wrócić do korzeni naszej duchowości i Ćwiczeń duchownych Ignacego Loyoli. Jest w Ćwiczeniach medytacja o wołaniu Chrystusa Króla. Jezuita, który odprawia miesięczne Ćwiczenia w nowicjacie i później pod koniec swojej długiej formacji, medytując nad wołaniem Chrystusa Króla, słyszy zaproszenie, żeby podbić dla Niego i z Nim cały świat. Żeby być posłanym i gotowym na wszystko, na trud i ofiary dla Chrystusowej Ewangelii. Jesteśmy do tego zapraszani podczas całej formacji. W szkole modlitwy ignacjańskiej pogłębiamy i umacniamy pragnienie służenia naszemu Panu, poważnego przyjęcia od Niego mandatu misyjnego. Również w naszych Konstytucjach czytamy na początku, że jezuita jest człowiekiem posłanym, nie ma stałego miejsca. Powinien pójść tam, gdzie zostanie skierowany przez przełożonych. Może także otrzymać szczególną misję od Ojca Świętego. 

 Ludzie współcześni często są skłonni "zaakceptować" Kościół, nawet chwalą jego dobroczynność, tylko - mówią - po co te misje?... 
Nie można ograniczać posłannictwa Kościoła do zwykłego pomagania ludziom w życiu codziennym i wykonywania prac społecznych. Czynią to inni, równie dobrze i niekoniecznie związani z Kościołem. Kościół ma przede wszystkim odsłaniać prawdę o Bogu i o człowieku, o jego losie i ostatecznym przeznaczeniu. Czyniąc to najbardziej pomaga człowiekowi. "Po co te misje?" Bo Kościół jest powszechny, a nasza przynależność do niego nie może się zamykać w obrębie jednej parafii czy nawet jednego kraju. Nie może nam być obojętny los nikogo, nawet w najodleglejszym zakątku świata. Oczywiście, Kościół zwraca się do żywego człowieka, znajdującego się w konkretnej sytuacji, potrzebującego wielorakiej pomocy i stara się temu zaradzić. Chrystus głosił królestwo Boże słowem i czynem - nauczał, ale również uzdrawiał, wypędzał złe duchy, karmił głodnych. Św. Ignacy uczy w swojej szkole, że jest ważne, abyśmy to, co robimy, robili z czystą intencją, a więc ze względu na Chrystusa. Miłość do człowieka jest prawdziwa tylko wtedy, gdy wypływa z chęci dzielenia się z drugim człowiekiem tym, co jest dla mnie ważne.

Przeciętny człowiek zetknął się z misjami jezuickimi jedynie w filmie Misja. Jaki jest wkład jezuitów w historię misji światowych? Film ukazuje konflikt, który sprowadza się do pytania: Jak głosić Chrystusa?
 Pierwszym misjonarzem-jezuitą był św. Franciszek Ksawery. Św. Ignacy posłał go do Indii na początku marca 1540 roku jeszcze przed oficjalnym zatwierdzeniem Towarzystwa Jezusowego, co nastąpiło we wrześniu. Od początku istnienia zakonu jezuici byli posyłani tam, dokąd szli kolonizatorzy, gdzie dokonywano odkryć geograficznych - do Indii, Azji, Chin i Japonii, ale także do Ameryki Południowej. Film Misja porusza problem, który istniał także dawniej, ale pojawił się na nowo w Kościele lat 70.-80. XX wieku w postaci teologii wyzwolenia, czyli walki o sprawiedliwość. Po Soborze Watykańskim II przypomniano nam to, co już od początku było zawarte w naszych dokumentach, że mamy głosić wiarę i nieść sprawiedliwość. Film szukał odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób walczyć o sprawiedliwość. Pojawiały się tendencje, żeby walczyć tylko o sprawiedliwość, zapominając o wierze, bo krytyka mówiła: Po co ewangelizować? Dajmy ludziom dobrze żyć...

CDN...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz