wtorek, 25 grudnia 2012

Misyjność Jezuitów - Cz. 3

Misyjność jezuitów 
Rozmowa z Krzysztofem Dyrkiem SJ

Wchodzimy w Kościele w Rok Ksaweriański. Czy do dziś w zakonie jezuitów zostało coś z ducha Franciszka Ksawerego?
Jeszcze po drugiej wojnie światowej wiele prowincji europejskich ogarnął duch misyjny. Wysyłały misjonarzy do różnych krajów, przede wszystkim Ameryki Łacińskiej (głównie Hiszpanie), ale także Afryki i Azji - do Indii, Indonezji czy Japonii. Były prowincje, które połowę swoich księży miały na misjach, gdzie zakładali oni szkoły, formowali chrześcijan w wierze. W ostatnich latach widzimy jednak, że kraje misyjne stają się coraz bardziej samowystarczalne. Mają dużo powołań i tworzą samodzielne struktury kościelne, w tym jezuickie. Takie kraje, np. Indie, już nie potrzebują misjonarzy. Ci, którzy tam byli, wracają do Europy, często już spracowani, zmęczeni, chorzy. Ostatnio byłem w Zambii, gdzie spotkałem wspólnoty międzynarodowe - jezuici-misjonarze z Indii przyjeżdżają do Afryki ewangelizować. Podobnie jest z krajami Ameryki Łacińskiej, gdzie jest tyle powołań, że dzielą się z innymi krajami misyjnymi; także Indonezja, która była krajem misyjnym, dziś ma bardzo wielu jezuitów. Ostatnio o. generał podkreśla, abyśmy się otwarli na kontynent afrykański, który ciągle jeszcze potrzebuje naszych misjonarzy. Europa już ich nie może posyłać, bo ich nie ma, powołań jest mniej i zakon się starzeje.

Tylko patrzeć, jak misjonarze z krajów misyjnych zaczną przybywać do Europy. 
Już w niektórych krajach jest sporo księży z Afryki i Azji. Rozmawiałem z prowincjałami z Hiszpanii, którzy mówią, że być może wkrótce będą musieli u nich pracować Hindusi... Wracając do obecnych priorytetów, jednym z nich jest praca w Chinach. Dotychczas jezuici mieli swoje struktury na Tajwanie, teraz wchodzą także do Chin kontynentalnych. Miasta, w których pracowali jezuici: Hongkong dawniej przynależący do Anglii i Makao - do Portugalii, zostały włączone do Chin i obecnie tworzy się tam jedna prowincja jezuicka.

Czy jezuici mogą tam pracować oficjalnie?
W tych miejscach, w których byli do tej pory - a byli w Hongkongu, w Makao i na Tajwanie - działają oficjalnie. Są obecni także na uniwersytetach, gdzie wykładają religioznawstwo, kulturoznawstwo, język angielski itd.

Czym różni się praca na misjach dzisiaj od prowadzonej dawniej?
Teraz nasze misje są bardziej międzynarodowe. Nie jest tak, że do danego kraju są posyłani jezuici z jednego kraju. Są takie misje, np. w Japonii, gdzie wspólnoty tworzą jezuici z całego świata. W Zambii, gdzie byłem, jest część Zambijczyków - kleryków, ale i księży. Są także misjonarze z Polski, z Irlandii, ze Stanów Zjednoczonych, z Indii, ze Słowenii. Nasze polskie prowincje były zawsze związane z Zambią. Niedługo po założeniu w 1905 roku misja w ówczesnej Rodezji Północnej została powierzona polskiej prowincji jezuitów. Później, gdy utworzono polską prowincję północną i południową, misjonarze byli wysyłani z obu. Ale był taki okres po wojnie, kiedy z Polski władze komunistyczne nie pozwalały posyłać misjonarzy. Przerwa trwała od roku 1945-1946. Wtedy to jeszcze na misje do Rodezji Półn. jeszcze pojechali Polacy - nie z Polski, lecz ci (m.in. obecny kard. Adam Kozłowiecki), którzy przeszli przez obozy koncentracyjne - Auschwitz, Dachau i później, po zakończeniu II wojny światowej przebywali za granicą. Ta przerwa trwała do końca lat 60. Dopiero wtedy została posłana grupa młodych jezuitów z Polski.

Czy nieoficjalnie jezuici nie wyjeżdżali na misje?
Nie było takiej możliwości, nie otrzymywaliśmy paszportów i wiz. Choć zdarzały się małe "cuda": pod koniec lat pięćdziesiątych wyjechał do Japonii o. Tadeusz Obłąk, zresztą pracujący do dziś w Kraju kwitnącej wiśni. W 1968 roku duża grupa misjonarzy z Polski została posłana do Zambii. Wtedy, gdy nie mogli wyjeżdżać polscy misjonarze, o. generał prosił inne prowincje, by wysyłały swoich.

CDN...