sobota, 12 października 2013

KIERMASZ MISYJNY -Wsparcie chrześcijan w Syrii

KIERMASZ MISYJNY 

Niedziela 20 X 2013 r. godz. 7.30 – 21.00 
Sanktuarium św. Andrzeja Boboli (ul. Rakowiecka 61) 
WSZYSTKIE OFIARY PRZEZNACZONE ZOSTANĄ NA:

Wsparcie chrześcijan w Syrii 


Gościć będziemy o. Zygmunta Kwiatkowskiego, jezuitę pracującego w Syrii.
Opowie On o potrzebach tamtejszej wspólnoty chrześcijan.



Zechciejcie ofiarować na kiermasz przedmioty, które dla Was są zbędne, a innym mogą się jeszcze przydać. Mogą to być:

  • rękodzieła artystyczne, zabawki, pamiątki 
  • książki, albumy, filmy, obrazy fotografie, znaczki, medale, przedmioty domowego użytku 
  • prezenty, którymi się już nacieszyliście, itp. 
Dary te można dostarczać do soboty 19 X br. do zakrystii Sanktuarium oraz na furtę domu zakonnego Ojców Jezuitów (ul. Rakowiecka 61).



Wszelką pomoc materialną można przesyłać na konto bankowe: 
 64 2030 0045 1110 0000 0101 8520 
 z dopiskiem: SYRIA 


Biuro Misyjne Jezuitów
 ul. Ludwika Narbutta 21 
02-536 Warszawa


sobota, 20 lipca 2013

Czas wracać do Afryki.

Bydgoszcz, 17 lipca 2013; 

Drodzy Przyjaciele! 

   Moje wakacje się już kończą. 
   Czas wracać do Afryki. 
   Czas znowu celebrować liturgię w nieco inny sposób niż w Europie. Przykładem inności w stosunku do naszej europejskiej liturgii jest uroczyste wniesienie Biblii. Tak celebrujemy w naszej parafii Chrystusa Króla w Mumbwa (w Zambii). W Europie zwykle w uroczystej liturgii wnosi się ewangeliarz po drugim czytaniu, w czasie śpiewu ALLELUJA, przed odczytaniem Ewangelii. W Zambii natomiast wnosi się Biblię przed pierwszym czytaniem. Sposób procesyjnego wniesienia za każdym razem jest troszkę inny. Jest to moment, który pozwala na kreatywną twórczość inkulturowaną. Dlatego każda uroczysta liturgia jest jedyna w swoim rodzaju. 
Możecie to zobaczyć na załączonych fotografiach.

Z Bogiem – Józef Matyjek SJ



wtorek, 2 lipca 2013

13 ostatnich lat w Mumbwa

Bydgoszcz, 15 czerwca 2013; 

 Drodzy Przyjaciele!

   Połowa moich trzymiesięcznych „wakacji” już minęła. Tymczasem mój zambijski Prowincjał daje mi znać, że pracuje nad przeniesieniem mnie na inną placówkę po moim powrocie do Afryki. 
   Z wdzięcznością więc spoglądam z Polski na te 13 ostatnich lat, które spędziłem w Mumbwa. Pomagają mi w tym fotografie: 
  • kościółki wśród afrykańskiej przyrody; 
  • afrykański motyl = znak czasu; 
  • nasz dom; 
  • ołtarz codziennych Mszy św.; 
  • maleńka sadzonka w ziemi, która, być może, stanie się drzewem; 
  • drogowskaz do naszego kościoła; 
  • Jakub Rostworowski SJ, mój proboszcz i towarzysz przez 13 ostatnich lat; 
  • nasze siostry i nasi parafianie; 
  • krajobraz naszej rozległej parafii; 
  • ... :)
  • ostrzegawcze napisy na domach: „na AIDS nie ma lekarstwa”. 

 Z Bogiem – Józef Matyjek SJ


















wtorek, 25 czerwca 2013

Ojciec Generał Adolfo Nicolás SJ odwiedził Lusakę.


Mumbwa, (ZAMBIA), 17 kwietnia 2013;

    Drodzy Przyjaciele!

    Ojciec Generał Adolfo Nicolás SJ odwiedził Lusakę. 11-go kwietnia na spotkaniu z jezuitami Prowincji Zambia-Malawi ojciec Generał odpowiadał na nasze pytania. Ja zadałem następujące pytanie: Jak ojciec Generał widzi odpowiedź Towarzystwa Jezusowego wobec przechodzenia katolików do wspólnot pentekostalnych (zielonoświątkowych)?

 Oto odpowiedź ojca Generała: 

   "W tej sprawie najważniejsze jest pytanie: Czego możemy się uczyć od nich? Czego my możemy się uczyć od wspólnot pentekostalnych (zielonoświątkowych)? Możemy uczyć się od nich w takich dziedzinach jak:

  • zaangażowanie uczuć w modlitwę, nie poprzestając tylko na rozumie; 
  • wspólnota; 
  • radość; 
  • zaufanie;
  • nadzieja. 
    Czemu nie moglibyśmy się uczyć od nich? Możemy też studiować Zesłanie Ducha Świętego (Pentecost). Możemy studiować pentekostalizm (ruch zielonoświątkowy). Studiować: dlaczego oni odnoszą sukces? Co moglibyśmy wintegrować w naszą rzeczywistość? To zagadnienie nie dotyczy jedynie wspólnot pentekostalnych (zielonoświątkowych); ale dotyczy ono wszystkich grup, które przechwytują naszych ludzi [nawet we wnętrzu Kościoła Katolickiego]. Przykład: Neokatechumenat.
    Czego możemy się uczyć od Neokatechumenatu? Możemy się uczyć od nich w czterech dziedzinach:

  • wspólnota; 
  • Biblia; 
  • katecheza; 
  • liturgia. 
 Możemy poprawić pewne sprawy, ucząc się od nich".


Tyle zanotowałem z odpowiedzi ojca Generała na moje pytanie.

 Z Bogiem - Józef Matyjek SJ





wtorek, 18 czerwca 2013

Dziś odwiedziłem chorych.

Mumbwa (ZAMBIA), 5 kwietnia 2013; 

 Drodzy Przyjaciele !

 Dziś odwiedziłem chorych. Jedna z liderek prowadziła mnie od domu do domu. Na nowo doświadczyłem błogosławionych owoców Małych Wspólnot Chrześcijańskich, które są katolickimi wspólnotami terytorialnymi w miasteczku Mumbwa. Każdy należy do jednej ze wspólnot, przez sam fakt mieszkania na danym terytorium. Nikt nie jest anonimowy. Wszyscy się znają. Do każdego chorego jest prowadzony ksiądz. Niektórzy nie mają żadnej rodziny, ale nikt nie jest zapomniany, czy porzucony. Każda wizyta to krótka rozmowa, spowiedź, komunia święta, namaszczenie chorych, krotka rozmowa z rodziną lub z sąsiadami.

 Z Bogiem - Józef Matyjek SJ






wtorek, 19 marca 2013

Zambia

Historia

Do 1964 używano nazwy Rodezja Północna. Od 1912 misja jezuitów polskich.1. W 1912 jezuici galicyjscy wypędzeni przez rewolucję portugalską z Mozambiku, przekroczyli rzekę Kafue i znaleźli się w koloniach angielskich w Rodezji Półn. W kraju istniały misje protestanckie, a na północy kraju również pierwsze stacje katolickie ojców białych. Na południu kraju istniały zaledwie dwie jezuickie stacje misyjne: Chikuni, założona przez Józefa Moreau, oraz Kasisi, założona przez lingwistę Juliana Torrend. Już 26 X 1910, wkrótce po wybuchu rewolucji, Stefan Rodenbücher i Augustyn Żurek uzyskali w Feira zgodę na założenie jezuickiej stacji misyjnej. Na miejsce pierwszej stacji wybrano wieś Kapoche, nad rzeką Luangwą. W listopadzie wyznaczono wieś Katondwe na drugą stację. 27 V 1911 Jan Lazarewicz opuścił Angonię i przybył do Katondwe, rozpoczynając misyjną działalność jezuitów galicyjskich.Dnia 11 II 1912 terytorium Rodezji Półn. zostało powierzone jako misja Prow. Galicyjskiej. Pod względem kościelnym tereny leżące po prawej stronie Luangwy, a należące dotąd do wikariatu Nyasa, zostały włączone do prefektury Zambezji. Misja północno rodezyjska została tym samym, jako odrębny organizm, uzależniona w dużym stopniu od jezuitów w Połudn. Rodezji.Na terenie misji prowadzonej przez Prow. Galicyjską było prawdopodobnie ok. 300 tys. ludności prawie zupełnie pogańskiej. Zamieszkiwali oni wioski, większe osady należały do rzadkości. Pierwszym superiorem misji został tymczasowo Alojzy Baecher. Do nowej misji należeli oprócz niego polscy jezuici: Bulsiewicz, Lazarewicz, Żurek i Uhlik. Do nich przyłączyli się jezuici innych narodowości: Kasper Moskopp z Prow. Austriackiej i Julian Merleau, Francuz z Prow.    Portugalskiej, Węgier Stefan Rodenbücher i Słowak Jakub Longa.

wtorek, 5 marca 2013

Włochy

Historia

Z miast włoskich jezuici polscy przebywali głównie w Rzymie, gdzie wielu wstąpiło do zakonu, pracowało w Kurii Generalnej, studiowało w Collegium Romanum, zw. obecnie Gregorianum, oraz pełniło obowiązki Penitencjarzy w Bazylice św. Piotra. Drugim ośrodkiem było Loretto, gdzie od 1595 roku do kasaty zakonu w roku 1773 jezuici polscy pełnili obowiązki Penitencjarzy nacji polskiej.
W XVI w. oprócz Rzymu jezuici polscy studiowali też we Florencji (Tomasz Żiwek), Padwie (Stanisław Warszewicki, Jerzy Tyszkiewicz, Marcin Jebaszek i Walenty Ruszkowski), oraz w Perugii (Piotr Jaroszewski).
W XVIII w. w Neapolu studiował teologię Józef Chrapowicki 1753-54, a w Mediolanie i Florencji matematykę i fizykę Paweł Jarzębowski 1755-58.
Włosi odegrali znaczną rolę w rozwoju zakonu jezuitów w Polsce. Kilku z nich było pierwszymi prowincjałami i wizytatorami Prow. Polskiej (Jan Argenti, Fabrycy Banfi, Jan Paweł Campana, Bernardyn Confalonieri, Hieronim Dandini, Pompiliusz Lambertengo, Wawrzyniec Maggio, Ludwik Maselli, Decjusz Strivieri). Bracia zakonni, Włosi, jako architekci wnieśli duży wkład w jezuickie budownictwo sakralne (Jan Maria Bernardoni, Jakub Briano, Józef Brizio, Benedykt Molli). Znaczna liczba Włochów zasiliła po kasacie zakonu Prow. Białoruską. Po wydaleniu jezuitów z Rosji w 1820 wielu z nich powróciło do Włoch. Ich śladem podążyli również Polacy. W samej Prow. Turyńskiej pracowało dłużej lub krócej 28 jezuitów białoruskich. Natomiast pod koniec XIX w. wielu jezuitów z Prow. Weneckiej studiowało teol. w Krakowie.
Współczesność
Szczególnie w XX w. przebywało w Rzymie wielu polskich jezuitów, zarówno na studiach, jak też zatrudnionych w Kurii Generalnej, na Uniw. Gregoriańskim, w Instytucie Wschodnim, w Sekcji Polskiej Radia Watykańskiego, Papieskim Instytucie Studiów Kościelnych, a przejściowo również w Papieskim Kolegium Polskim. Obecnie przebywają tam min. o. Edward Czaja, o. Marcin Gałka, o. Józef Polak, o. Adam Żak.
Zobacz też
  1. J. Poplatek, Studia Polaków jezuitów we Włoszech (maszynopis w ATJKr).

wtorek, 26 lutego 2013

Pierwsze dni postu.

Mumbwa, (ZAMBIA), 22 lutego 2013;

    Drodzy Przyjaciele! 
    Ostatnią niedzielę (pierwszą niedzielę Wielkiego Postu) spędziłem we wiosce Kaiba. Z powodu deszczu droga do kościoła była nieprzejezdna, więc przenieśliśmy się do pobliskiej szkoły. 
   Przed Msza św. ja słuchałem spowiedzi, a koordynator katechetyczny egzaminował dzieci, przygotowujące się do chrztu. W czasie Mszy św., po homilii, chrzciłem, namaszczałem chorych i nakładałem na czoła popiół ze Środy Popielcowej. 
    Po Mszy św. mieliśmy zrobić wybory liderów pod-parafii Lungobe. Jednak jedna ze wspólnot, z powodu intensywnych deszczy nie przybyła na tę okazję do Kaiby. Odłożyliśmy więc sprawę na przyszły miesiąc. Wróciliśmy więc wcześniej do Mumbwy, gdzie przy kościele zastałem młodzież grająca w piłkę. 

Z Bogiem - Józef Matyjek SJ

Fotorelacja:










wtorek, 19 lutego 2013

Ukraina

Historia

Ukrainensis missio. Misja ukraińska obejmująca wschodnie tereny Prowincji Polskiej była w źródłach niekiedy identyfikowana ze stacjami misyjnymi w Winnicy, Ksawerowie, Owruczu i Żytomierzu.
Misję ukraińską obsługiwali też jezuici z Bobrujska: Tomasz Richter (Miss. in fines Moschoviae, in Ukraina) 1719-46, Jan Dąbrowski 1726-28, Michał Kaczanowski 1741-42, Jakub Gołębiewski 1742-43, Stanisław Giedroyć 1743-44, Mikołaj Hryniewicki 1744-47, Kazimierz Godlewski 1747-49, Józef Staszkiewicz 1749-52, Paweł Murzynowicz 1752-54 i Leon Wiszowaty 1754-55.
Pomarnatiana Ucrainensis missio, misja na Ukrainie, zależna od rezydencji w Bobrujsku, była czynna w latach 1741-50, dzięki fundacji Andrzeja Pomarnickiego w wysokości 20.000 złp.
Misjonarzem był między innymi Kazimierz Terlecki w latach 1740-41.
Współczesność
Obecnie na Ukrainie pracuje ośmiu jezuitów: pięciu w Chmielnickim, dwóch we Lwowie oraz jeden w Czerniowcach (2010 r.).
Zobacz też
  1. Załęski, Jezuici III 1307.

wtorek, 12 lutego 2013

Jak traktować poligamistów i rozwiedzionych?

Mumbwa (ZAMBIA), 6 lutego 2013; 

    Drodzy Przyjaciele!

    Wracam raz jeszcze w moich myślach do tematu poligamistów. Jest to problem w naszej parafii w Mumbwa. Otóż dochodzę do wniosku, że poligamistów można traktować w Kościele jako małżeństwa nieregularne, podobnie jak w Polsce traktuje się rozwiedzionych, którzy zawarli nowy związek, jak to przedstawił Jan Paweł II w adhortacji "Familiaris consortio" nr 84.
Oto cytat: 


Rozwiedzeni, którzy zawarli nowy związek 

      Codzienne doświadczenie pokazuje, niestety, że ten, kto wnosi sprawę o rozwód, zamierza wejść w ponowny związek, oczywiście bez katolickiego ślubu kościelnego. Z uwagi na to, że rozwody są plagą, która na równi z innymi dotyka w coraz większym stopniu także środowiska katolickie, problem ten winien być potraktowany jako naglący. Zagadnieniem tym zajęli się wprost Ojcowie Synodu. Kościół bowiem ustanowiony dla doprowadzenia wszystkich ludzi, a zwłaszcza ochrzczonych, do zbawienia, nie może pozostawić swemu losowi tych, którzy — już połączeni sakramentalną więzią małżeńską — próbowali zawrzeć nowe małżeństwo. Będzie też niestrudzenie podejmował wysiłki, by oddać im do dyspozycji posiadane przez siebie środki zbawienia. 
     Niech wiedzą duszpasterze, że dla miłości prawdy mają obowiązek właściwego rozeznania sytuacji. Zachodzi bowiem różnica pomiędzy tymi, którzy szczerze usiłowali ocalić pierwsze małżeństwo i zostali całkiem niesprawiedliwie porzuceni, a tymi, którzy z własnej, ciężkiej winy zniszczyli ważne kanonicznie małżeństwo. Są wreszcie tacy, którzy zawarli nowy związek ze względu na wychowanie dzieci, często w sumieniu subiektywnie pewni, że poprzednie małżeństwo, zniszczone w sposób nieodwracalny, nigdy nie było ważne. 
     Razem z Synodem wzywam gorąco pasterzy i całą wspólnotę wiernych do okazania pomocy rozwiedzionym, do podejmowania z troskliwą miłością starań o to, by nie czuli się oni odłączeni od Kościoła, skoro mogą, owszem, jako ochrzczeni, powinni uczestniczyć w jego życiu. Niech będą zachęcani do słuchania Słowa Bożego, do uczęszczania na Mszę świętą, do wytrwania w modlitwie, do pomnażania dzieł miłości oraz inicjatyw wspólnoty na rzecz sprawiedliwości, do wychowywania dzieci w wierze chrześcijańskiej, do pielęgnowania ducha i czynów pokutnych, ażeby w ten sposób z dnia na dzień wypraszali sobie u Boga łaskę. Niech Kościół modli się za nich, niech im dodaje odwagi, niech okaże się miłosierną matką, podtrzymując ich w wierze i nadziei. Kościół jednak na nowo potwierdza swoją praktykę, opartą na Piśmie Świętym, niedopuszczania do komunii eucharystycznej rozwiedzionych, którzy zawarli ponowny związek małżeński. Nie mogą być dopuszczeni do komunii świętej od chwili, gdy ich stan i sposób życia obiektywnie zaprzeczają tej więzi miłości między Chrystusem i Kościołem, którą wyraża i urzeczywistnia Eucharystia. Jest poza tym inny szczególny motyw duszpasterski: dopuszczenie ich do Eucharystii wprowadzałoby wiernych w błąd lub powodowałoby zamęt co do nauki Kościoła o nierozerwalności małżeństwa. 
     Pojednanie w sakramencie pokuty — które otworzyłoby drogę do komunii eucharystycznej — może być dostępne jedynie dla tych, którzy żałując, że naruszyli znak Przymierza i wierności Chrystusowi, są szczerze gotowi na taką formę życia, która nie stoi w sprzeczności z nierozerwalnością małżeństwa. Oznacza to konkretnie, że gdy mężczyzna i kobieta, którzy dla ważnych powodów — jak na przykład wychowanie dzieci — nie mogąc uczynić zadość obowiązkowi rozstania się, „postanawiają żyć w pełnej wstrzemięźliwości, czyli powstrzymywać się od aktów, które przysługują jedynie małżonkom”180
     Podobnie szacunek należny sakramentowi małżeństwa, samym małżonkom i ich krewnym, a także wspólnocie wiernych, zabrania każdemu duszpasterzowi, z jakiegokolwiek motywu lub dla jakiejkowiek racji, także duszpasterskiej, dokonania na rzecz rozwiedzionych, zawierających nowe małżeństwo, jakiegokolwiek aktu kościelnego czy jakiejś ceremonii. Sprawiałoby to bowiem wrażenie obrzędu nowego, ważnego sakramentalnie ślubu i w konsekwencji mogłoby wprowadzać w błąd co do nierozerwalności ważnie zawartego małżeństwa. 
     Postępując w ten sposób, Kościół wyznaje swoją wierność Chrystusowi i Jego prawdzie; jednocześnie kieruje się uczuciem macierzyńskim wobec swoich dzieci, zwłaszcza tych, które zostały opuszczone bez ich winy przez prawowitego współmałżonka. 
     Kościół z ufnością wierzy, że ci nawet, którzy oddalili się od przykazania pańskiego i do tej pory żyją w takim stanie, mogą otrzymać od Boga łaskę nawrócenia i zbawienia, jeżeli wytrwają w modlitwie, pokucie i miłości.

Z Bogiem - Józef Matyjek SJ

wtorek, 5 lutego 2013

Szwecja

Historia

W XVI w. jezuici przebywali przy boku Katarzyny Jagiellonki, żony Jana III, króla Szwecji, a zarazem matki Zygmunta III Wazy, która od 1563 roku była więziona w warownym zamku w Gripsholmie, a w 1568 r. uwolniona i koronowana na królową Szwecji. Jej spowiednikami byli Jan Herbest (nie jezuita), a z jezuitów m. in. Stanisław Warszewicki, Szymon Wysocki, Szymon Nikowski i Bernard Gołyński, którzy wychowywali równocześnie jej syna Zygmunta. Przy pomocy Antoniego Possevino i Warszewickiego Katarzyna dążyła do rekatolicyzacji Szwecji i w tym celu popierała powstanie w Braniewie Seminarium Papieskiego, m. in. dla kształcenia młodzieży szwedzkiej. Jezuici tworzyli w tym czasie specjalną Misję szwedzką. Przejęli pofranciszkańską bibliotekę z Gramunkeholmen, która stała się odtąd księgozbiorem Collegium Societatis Jesu in Suecia. W 1580 r. przewieźli ją do Braniewa. W Morzu Bałtyckim został utopiony przez Szwedów w 1598 r. Marcin Laterna, towarzysz Zygmunta III w wyprawie do Szwecji.
W latach 1601-1605 w niewoli szwedzkiej przebywało siedmiu jezuitów zatrzymanych 5 stycznia 1601 r. w Dorpacie przez Karola Sudermańskiego: Marcin Costinensis, Krzysztof Spotecus, Jan Ambroży Völker, Jan Esto, Sebastian Markowski, Maciej Vitriarius i Mikołaj Mercator. Pod koniec 1605 r. powrócili ks. Marcin Costensis, Jan Ambrosius oraz br. Sebastian Markowski, pozostali zmarli w niewoli podczas zarazy.
W 1626 r. w czasie najazdu Szwedów uwięzieni zostali: Hieronim Kirstein, Dawid Kinard, Michał Morianus, Jakub Gaul, Tomasz Maliszkiewicz, Andrzej Rhein. Również podczas najazdu Szwedów na Polskę w latach 1655-58 kilku jezuitów było więzionych i kilku zostało przez nich zamordowanych.
Na początku XX w. jezuici polscy dojeżdżali corocznie do Szwecji z posługą duszpasterską do polskich robotników sezonowych. Sprowadzał ich dwa razy w roku jezuita niemiecki Bernard Stolberg. Marcin Czermiński, Józef Gadowski, Ignacy Mieloch, Oskar Rudzki i inni prowadzili misje ludowe i rekolekcje w Brömolla, Anderslof, Kronowall, Stenstorp, Christianstadt, Vestraby i innych osadach polskich.
Zobacz też
  1. I. Collijn, Bibliotheca Collegii Societatis Iesu in Suetia . Uppsala 1914
  2. F. Koneczny, Jan III Waza i missya Possewina. Prz. Powsz. 67 (1900) 69 (1901), odb. Kr 1901
  3. J. Teschitel, Schweden in der Gesellschaft Jesu. AHSI 21 (1952) 329-343
  4. Tenże, Nekrologe schwedischer Jesuiten. AHSI 23 (1954) 119-130
  5. R. Wehner, Jesuiten im Norden, Zur Geschichte des Ordens in Schweden, I: 1574-1879. Paderborn 1974
  6. ARSI Pol 51 f. 173 (Annuae 1601-1605).
  7. J. Gadowski, Wycieczka misyjna do polskich robotników w Szwecji we wrześniu 1904 roku. NW 1 (1904-1906) 380-387
  8. I. Mieloch, Wycieczki misyjne do robotników polskich w Szwecji w czerwcu 1905 roku. NW 1 (1904-1906) 499-503
  9. J. Rejowicz, Kartka z dziejów Pomorza i Rugii. Kr 1903 s. 40-46
  10. O. Rudzki, Z wycieczki misyjnej do polskich robotników w Szwecji odbytej w sierpniu 1903 r. NW 1 (1904-1906) 127-130
  11. A. Rybka, Wycieczki misyjne [...] we wrześniu 1905 r. NW 1 (1904-1906) 503-505
  12. Misja O. Czermińskiego dla polskich robotników w Szwecji w 1907 r. NW 2 (1906-1909) 335-338
  13. Wykaz misji. NW 3 (1910-1912) 432, 4 (1913-1915) 72, 210, 5 (1916-1920) 40
  14. Załęski, Jezuici V 840-841
  15. ATJKr 72, 73 (M. Czermiński, Dziennik z misji 1907, 1910).

wtorek, 29 stycznia 2013

Misyjność Jezuitów - Cz. 5

Misyjność jezuitów 
Rozmowa z Krzysztofem Dyrkiem SJ


Metody ewangelizacji zmieniły się.
Wśród misjonarzy jezuickich był też czas nieuwzględniania religijności i kultury ludzi, których się ewangelizowało. Obecnie głosząc Chrystusa, uwzględniamy rzeczywistość, w której się znajdujemy. Chodzi o to, żeby Europejczyk nie narzucał swoich postaw kulturowych ludziom w krajach misyjnych. Prekursorem nowoczesnej inkulturacji jest o. Matteo Ricci, który przywdział strój mandaryna i opracował chińską liturgię. Staramy się więc wykorzystać to, co dobre w danej kulturze, ale zarazem zmieniać pewne postawy. Np. w Zambii zauważyłem zmiany w podejściu do działalności misyjnej. 100 lat temu jezuici może narzucali m.in. polskie zwyczaje. Spotkałem siostrę, która śpiewała Godzinki - zambijskie słowa na melodię polską. Można też w Zambii usłyszeć polskie kolędy. Może nie doceniano tamtejszego sposobu wyrażania wiary. Byłem na liturgii dziękczynnej w Chikuni - trwała 5 godzin, było kilka kazań, ludzie modlili się, dziękowali, śpiewając i tańcząc. Jakie stosować metody ewangelizacji? Jak zmieniać świat? Przede wszystkim ewangelicznie, dobrocią i miłością. Myśląc o dialogu, czy kontaktach z innymi religiami, trzeba podchodzić do ludzi z otwartością, życzliwością, tolerancją, akceptacją. Wcześniej czy później to przyniesie owoce. Najpierw rzucamy ziarno, dopiero później wyrasta wielkie drzewo.

Zakon jezuicki ma wybitnych biskupów.
Jezuici składają ślub, że nie będą przyjmować żadnej godności kościelnej. Mamy jednak w świecie około 90 biskupów. Jak to możliwe? Najczęściej są to stolice biskupie w krajach biednych, gdzie inni nie mogli lub nie chcieli pójść. Najbardziej znanym, zresztą jedynym polskim biskupem jezuickim jest kard. Adam Kozłowiecki, były więzień Auschwitz i Dachau. (Gdy wspomina obozy koncentracyjne, w których przesiedział 6 lat, mówi że niejaki pan Adolf Hitler jakoś go nie lubił, ale zapewnił mu sześć bezpłatnych lat wakacji w obozie, żeby mu nie przeszkadzał w wojnie... Może na ten temat żartować, jest wielkim przyjacielem Niemców, zawsze pełen radości i optymizmu). Po wyjściu z obozu pojechał do Rzymu i został posłany jako misjonarz do Zambii. W 1955 roku został biskupem Lusaki, później pierwszym arcybiskupem metropolitą stolicy Zambii. W tym roku obchodził 50-lecie sakry biskupiej. Stworzył struktury tamtejszej diecezji. Przez Ojca Świętego Jana Pawła II został mianowany kardynałem. Napisał wtedy list do Papieża, że jezuici nauczyli go, jak być księdzem, ale nie nauczyli, jak być kardynałem… Po Soborze Watykańskim II, w wieku zaledwie 58 lat, a więc wiele lat przed emeryturą, doszedł do przekonania, że jako biały misjonarz powinien zrezygnować ze stolicy biskupiej na rzecz miejscowego kapłana. Nie udał mu się następca - został nim znany szeroko w świecie abp Emanuel Milingo. Abp Kozłowiecki wycofał się do parafii w buszu, gdzie pracuje już od 36 lat, pomagając księdzu proboszczowi. Jest jedynym na świecie kardynałem i jednocześnie wikarym w parafii! Kiedy został mianowany kardynałem, jezuici chcieli go przyjąć do wspólnoty w Lusace - nie zgodził się. Ma 94 lata. Mieszka w parafii, gdzie 2-3 lata temu doprowadzono prąd elektryczny do kościoła. Pracuje razem z proboszczem, ks. Janem Krzysztoniem, pochodzącym z archidiecezji lubelskiej. Kard. Kozłowiecki to wzór biskupa ubogiego, bez reszty oddanego ludowi afrykańskiemu. Kilka miesięcy temu otrzymał doktorat honoris causa w Nairobi.

Mówimy o dalekich krajach, ale ewangelizacji wymaga sama współczesna Europa. Jakie metody ewangelizacji, zdaniem Ojca, byłyby skuteczne?
Laicyzacja to poważny problem, przed którym stoi Kościół w Europie. Niektóre europejskie prowincje jezuitów (w Hiszpanii, Irlandii) także przeżywają kryzys i spadek powołań. Ale powoli to się zmienia. W niektórych krajach, na przykład we Francji i Włoszech, następuje ożywienie wiary, ludzie poszukują Boga i powołań jest coraz więcej. We Włoszech pamiętam lata 70., kiedy nowicjat był pusty, teraz jest tam ponad 20 kleryków. W Europie ściśle ze sobą współpracujemy na płaszczyźnie przełożonych, ale i w zakresie formacji młodych jezuitów w europejskich ośrodkach formacyjnych. Patrzymy na Europę całościowo i myślimy o dziełach, które będziemy razem prowadzić. Będziemy się też wymieniać - z krajów, które mają więcej powołań, posyłać będziemy jezuitów tam, gdzie istnieje potrzeba. Mamy także wspólnoty międzynarodowe, w Niemczech czy w Belgii. To są sposoby na to, by stawić czoło sekularyzacji, ale także na to, żebyśmy jako jezuici, prowadząc pewne dzieła, uniwersytety, szkoły czy wydawnictwa, mogli sobie nawzajem pomagać. Jezuita wstępuje nie do prowincji, lecz do Towarzystwa Jezusowego.


Ważnym wyzwaniem dla Europy jest islam. Czy jezuici włączają się w dialog z islamem?
W krajach, gdzie katolicy są mniejszością, ten dialog jest naturalny. Jeśli chodzi o Europę, przy o. generale jest przedstawiciel ds. kontaktów międzyreligijnych, także z islamem. Czy dialog z islamem jest możliwy? Spotkałem misjonarzy w krajach arabskich, którzy mówili, że boją się ewangelizować Arabów, wiedząc, jakie konsekwencje ma nawrócenie dla osoby ewangelizowanej i ewangelizującej. Ze strony Kościoła i jezuitów jest otwartość na dialog, ale nie ma jej ze strony muzułmanów. Zatem dialog będzie zależeć od tego, na ile otworzą się muzułmanie przyjęci przez Europę. Jezuici podejmują w Europie i w innych częściach świata posługę na rzecz uchodźców, zakrojoną na szeroką skalę (tzw. Jesuit Refugee Sernice). W ośrodkach dla uchodźców nie pytają, kto jest chrześcijaninem, a kto muzułmaninem. Pomagają załatwić dokumenty, uregulować sprawy prawne, szukają noclegów, uczą języka, świadczą pomoc materialną. Jest to działanie w imię sprawiedliwości, ale też okazja do dialogu, w którym mówimy ludziom: nie jest ważne to, jakiej jesteś rasy, jaką religię wyznajesz. Jesteś człowiekiem, dzieckiem jednego Boga. Pomagam ci, bo tak mnie uczy moja wiara. Ponadto prowadzimy refleksję naukową nad islamem. W dialog międzyreligijny, również z islamem, poważnie zaangażowany jest Papieski Uniwersytet Gregoriański, prowadzony przez jezuitów w Rzymie.

Dziękuję Ojcu Prowincjałowi za rozmowę.
Rozmawiała Ewa Czumakow
Kraków, październik 2005 Wywiad ukazał się w miesięczniku "Miejsca Święte", nr 12 (108) 2005