wtorek, 29 stycznia 2013

Misyjność Jezuitów - Cz. 5

Misyjność jezuitów 
Rozmowa z Krzysztofem Dyrkiem SJ


Metody ewangelizacji zmieniły się.
Wśród misjonarzy jezuickich był też czas nieuwzględniania religijności i kultury ludzi, których się ewangelizowało. Obecnie głosząc Chrystusa, uwzględniamy rzeczywistość, w której się znajdujemy. Chodzi o to, żeby Europejczyk nie narzucał swoich postaw kulturowych ludziom w krajach misyjnych. Prekursorem nowoczesnej inkulturacji jest o. Matteo Ricci, który przywdział strój mandaryna i opracował chińską liturgię. Staramy się więc wykorzystać to, co dobre w danej kulturze, ale zarazem zmieniać pewne postawy. Np. w Zambii zauważyłem zmiany w podejściu do działalności misyjnej. 100 lat temu jezuici może narzucali m.in. polskie zwyczaje. Spotkałem siostrę, która śpiewała Godzinki - zambijskie słowa na melodię polską. Można też w Zambii usłyszeć polskie kolędy. Może nie doceniano tamtejszego sposobu wyrażania wiary. Byłem na liturgii dziękczynnej w Chikuni - trwała 5 godzin, było kilka kazań, ludzie modlili się, dziękowali, śpiewając i tańcząc. Jakie stosować metody ewangelizacji? Jak zmieniać świat? Przede wszystkim ewangelicznie, dobrocią i miłością. Myśląc o dialogu, czy kontaktach z innymi religiami, trzeba podchodzić do ludzi z otwartością, życzliwością, tolerancją, akceptacją. Wcześniej czy później to przyniesie owoce. Najpierw rzucamy ziarno, dopiero później wyrasta wielkie drzewo.

Zakon jezuicki ma wybitnych biskupów.
Jezuici składają ślub, że nie będą przyjmować żadnej godności kościelnej. Mamy jednak w świecie około 90 biskupów. Jak to możliwe? Najczęściej są to stolice biskupie w krajach biednych, gdzie inni nie mogli lub nie chcieli pójść. Najbardziej znanym, zresztą jedynym polskim biskupem jezuickim jest kard. Adam Kozłowiecki, były więzień Auschwitz i Dachau. (Gdy wspomina obozy koncentracyjne, w których przesiedział 6 lat, mówi że niejaki pan Adolf Hitler jakoś go nie lubił, ale zapewnił mu sześć bezpłatnych lat wakacji w obozie, żeby mu nie przeszkadzał w wojnie... Może na ten temat żartować, jest wielkim przyjacielem Niemców, zawsze pełen radości i optymizmu). Po wyjściu z obozu pojechał do Rzymu i został posłany jako misjonarz do Zambii. W 1955 roku został biskupem Lusaki, później pierwszym arcybiskupem metropolitą stolicy Zambii. W tym roku obchodził 50-lecie sakry biskupiej. Stworzył struktury tamtejszej diecezji. Przez Ojca Świętego Jana Pawła II został mianowany kardynałem. Napisał wtedy list do Papieża, że jezuici nauczyli go, jak być księdzem, ale nie nauczyli, jak być kardynałem… Po Soborze Watykańskim II, w wieku zaledwie 58 lat, a więc wiele lat przed emeryturą, doszedł do przekonania, że jako biały misjonarz powinien zrezygnować ze stolicy biskupiej na rzecz miejscowego kapłana. Nie udał mu się następca - został nim znany szeroko w świecie abp Emanuel Milingo. Abp Kozłowiecki wycofał się do parafii w buszu, gdzie pracuje już od 36 lat, pomagając księdzu proboszczowi. Jest jedynym na świecie kardynałem i jednocześnie wikarym w parafii! Kiedy został mianowany kardynałem, jezuici chcieli go przyjąć do wspólnoty w Lusace - nie zgodził się. Ma 94 lata. Mieszka w parafii, gdzie 2-3 lata temu doprowadzono prąd elektryczny do kościoła. Pracuje razem z proboszczem, ks. Janem Krzysztoniem, pochodzącym z archidiecezji lubelskiej. Kard. Kozłowiecki to wzór biskupa ubogiego, bez reszty oddanego ludowi afrykańskiemu. Kilka miesięcy temu otrzymał doktorat honoris causa w Nairobi.

Mówimy o dalekich krajach, ale ewangelizacji wymaga sama współczesna Europa. Jakie metody ewangelizacji, zdaniem Ojca, byłyby skuteczne?
Laicyzacja to poważny problem, przed którym stoi Kościół w Europie. Niektóre europejskie prowincje jezuitów (w Hiszpanii, Irlandii) także przeżywają kryzys i spadek powołań. Ale powoli to się zmienia. W niektórych krajach, na przykład we Francji i Włoszech, następuje ożywienie wiary, ludzie poszukują Boga i powołań jest coraz więcej. We Włoszech pamiętam lata 70., kiedy nowicjat był pusty, teraz jest tam ponad 20 kleryków. W Europie ściśle ze sobą współpracujemy na płaszczyźnie przełożonych, ale i w zakresie formacji młodych jezuitów w europejskich ośrodkach formacyjnych. Patrzymy na Europę całościowo i myślimy o dziełach, które będziemy razem prowadzić. Będziemy się też wymieniać - z krajów, które mają więcej powołań, posyłać będziemy jezuitów tam, gdzie istnieje potrzeba. Mamy także wspólnoty międzynarodowe, w Niemczech czy w Belgii. To są sposoby na to, by stawić czoło sekularyzacji, ale także na to, żebyśmy jako jezuici, prowadząc pewne dzieła, uniwersytety, szkoły czy wydawnictwa, mogli sobie nawzajem pomagać. Jezuita wstępuje nie do prowincji, lecz do Towarzystwa Jezusowego.


Ważnym wyzwaniem dla Europy jest islam. Czy jezuici włączają się w dialog z islamem?
W krajach, gdzie katolicy są mniejszością, ten dialog jest naturalny. Jeśli chodzi o Europę, przy o. generale jest przedstawiciel ds. kontaktów międzyreligijnych, także z islamem. Czy dialog z islamem jest możliwy? Spotkałem misjonarzy w krajach arabskich, którzy mówili, że boją się ewangelizować Arabów, wiedząc, jakie konsekwencje ma nawrócenie dla osoby ewangelizowanej i ewangelizującej. Ze strony Kościoła i jezuitów jest otwartość na dialog, ale nie ma jej ze strony muzułmanów. Zatem dialog będzie zależeć od tego, na ile otworzą się muzułmanie przyjęci przez Europę. Jezuici podejmują w Europie i w innych częściach świata posługę na rzecz uchodźców, zakrojoną na szeroką skalę (tzw. Jesuit Refugee Sernice). W ośrodkach dla uchodźców nie pytają, kto jest chrześcijaninem, a kto muzułmaninem. Pomagają załatwić dokumenty, uregulować sprawy prawne, szukają noclegów, uczą języka, świadczą pomoc materialną. Jest to działanie w imię sprawiedliwości, ale też okazja do dialogu, w którym mówimy ludziom: nie jest ważne to, jakiej jesteś rasy, jaką religię wyznajesz. Jesteś człowiekiem, dzieckiem jednego Boga. Pomagam ci, bo tak mnie uczy moja wiara. Ponadto prowadzimy refleksję naukową nad islamem. W dialog międzyreligijny, również z islamem, poważnie zaangażowany jest Papieski Uniwersytet Gregoriański, prowadzony przez jezuitów w Rzymie.

Dziękuję Ojcu Prowincjałowi za rozmowę.
Rozmawiała Ewa Czumakow
Kraków, październik 2005 Wywiad ukazał się w miesięczniku "Miejsca Święte", nr 12 (108) 2005

wtorek, 22 stycznia 2013

Rumunia

Historia

Pierwsze placówki jezuickie na terenie obecnej Rumunii powstały w Siedmiogrodzie w 1579 w Kolozsvárze (ob. Cluj), Gyulafehérvár (ob. Alba Julia) i Oradea Mare; należały one początkowo do Prow. Polskiej, a później do Prow. Austriackiej.
Jezuici polscy pracowali również na terenie Mołdawii i Wołoszczyzny już od końca XVI w., a główną stację misyjną posiadali w Jassach. Pracowali na tym terenie niemal do kasaty zakonu.
Po utworzeniu państwa rumuńskiego jezuici powrócili pod koniec XIX w. do Jass i prowadzili tam Seminarium Duch. i administrowali niektórymi parafiami. W 1924 powołano do życia stałą misję, zależną najpierw od Prow. Belgijskiej, a następnie Małopolskiej; jej pierwszym superiorem został Józef Lipski. W 1932 stworzono osobną Wiceprowincję Rumuńską z wiceprowincjałem J. Lipskim na czele. W jej skład wchodziły: rezydencja w Czerniowcach, rezydencja, nowicjat i konwikt w Szatmar (Satu Mare), Seminarium Diec. w Jassach oraz rezydencja w Bukareszcie i Totesti. Do wybuchu II wojny światowej kilkunastu polskich jezuitów pracowało w Wiceprow. Rumuńskiej.
Podczas II wojny światowej pracowali w Rumunii: Władysław Lęcznar i Józef Cudziński, kapelani w obozie polskim, oraz Wacław Zajączkowski, redaktor pisma Nowa Polska. W Bukareszcie pracowali: Józef Chechelski, Jan Lorenc i Aleksander Góralik. W okresie komunistycznym placówki zakonne zostały zamknięte, a kilku jezuitów przebywało w więzieniach.
Współczesność
Od 1990 jezuici różnych narodowości znowu rozwijają działalność. Z Prow. Polski Południowej jako profesor filoz. w Jassach pracuje od 1993 Tadeusz Rostworowski, a Jerzy Brzóska od 1995 w domu nowicjatu w Cluj.

sobota, 19 stycznia 2013

Co wydarzyło się w parafii w Jalalabadzie? - cz. 3


Kilka słów o tym, co wydarzyło się w naszej parafii w Jalalabadzie w 2012 r.

- 3 -

   Działalność edukacyjna. Jak co roku nasi wolontariusze prowadzą zajęcia z języków obcych w pomieszczeniach parafii, ale w tym roku zostali też zaproszeni do prowadzenia zajęć na lokalnym Państwowym Uniwersytecie (Jalalabad State University). Okazjonalnie zajęcia z astronomii (połączone z obserwacjami nieba) prowadzi dla studentów wydziału geografii o. Adam Malinowski SJ. Zajęcia z języka angielskiego nasi wolontariusze prowadzą także w miejscowości Osh – nasze Polki w niedziele dla dzieci uzbeckich, a nasz Amerykanin w niedziele i poniedziałek w szkole “Swietocz” prowadzonej przez Rosyjską Cerkiew Prawosławną. W lipcu grupa studentów z Polski prowadziła obóz językowy dla dzieci w Jalalabadzie, drugi podobny obóz w sierpniu prowadziło dwoje wolontariuszy z British Jesuit Mission. Jak co roku, dla studentów jalalabadzkich uniwersytetów organizowaliśmy dwa obozy językowe nad j. Issyk-kul. Wzięło w nich udział 80 studentów i kilkunastu wakacyjnych wolontariuszy. W tym roku cieszyliśmy się z większej niż zazwyczaj pomocy scholastyków jezuickich (przybyli do nas klerycy z Belgii, Anglii, USA i Niezależnego Regionu Rosyjskiego). Mamy nadzieję, że nasza działalność jest próbą włączenia się w Boży Plan Zbawienia dla wszystkich, którzy mieszkają na południu Kirgizji. Dziękujemy gorąco naszym przyjaciołom i dobroczyńcom, którzy ze względu na troskę o upowszechnienie Chwały Bożej nam pomagają.

 W imieniu jalalabadzkiej wspólnoty
– ks. Remigiusz Kalski SJ
Uroczystość Bożego Narodzenia 2012 r.

wtorek, 15 stycznia 2013

Misyjność Jezuitów - Cz. 4

Misyjność jezuitów 
Rozmowa z Krzysztofem Dyrkiem SJ


Ale dziś już misjonarze-jezuici z polskich prowincji rozjechali się po świecie?
Pracują jeszcze w Mozambiku, w Malawi, na Madagaskarze, w Egipcie, Syrii, wspomnieliśmy tu Chiny i Tajwan, w Japonii, w Brazylii, gdzie jest kilka prowincji jezuickich (najwięcej było Włochów, obecnie miejscowi jezuici przejmują odpowiedzialność za zakon). Po upadku komunizmu otwarliśmy się na kraje sąsiednie, jak to było na początku - na Ukrainę, Rosję, Rumunię. Jesteśmy też w Kazachstanie i w Kirgizji. W naszym duchu jezuickim jest też coś takiego, że idziemy tam, dokąd inni nie mogą albo nie chcą pójść - do najtrudniejszych warunków. A jeśli pracę, którą rozpoczęliśmy, mogą kontynuować inni, często ją zostawiamy i idziemy do innej.

Czy nie żal do najgorszych prac jezuitów, którzy są tak dobrze wykształceni?
Nie można najtrudniejszych prac nazwać "najgorszymi" - wręcz odwrotnie! W królestwie Bożym obowiązują inne kryteria. Otrzymujemy odpowiednią formację, bo nasze zaangażowanie wymaga również kompetencji, ale od początku uczymy się pewnej wolności i dyspozycyjności. Idziemy tam, gdzie jest potrzeba. Po upadku komunizmu, kiedy się otwarła Rosja, jezuici poszli aż do Nowosybirska na Syberię. Jest tam biskup jezuita Joseph Werth. Jego rodzice, wywodzący się z Niemców nadwołżańskich, byli deportowani przez Stalina do Kazachstanu. W Zambii widziałem wiele placówek założonych przez jezuitów - zazwyczaj budowali kościół, szkołę, szpital, a potem, po latach szli dalej. Przychodzili księża miejscowi, podejmowali pracę, a jezuici cieszyli się z tego, że dzieło, które zaczęli, będzie kontynuowane, ufając Chrystusowi i szukając Jego woli.

Rosja, Ukraina to polska specyfika?
Priorytetem są teraz Chiny. Choć Japonia też ciągle potrzebuje ludzi. Prowincje polskie starają się włączyć bardziej w misje całego zakonu. Do krajów sąsiednich poszli przede wszystkim jezuici z Polski, bo jesteśmy najbliżej językowo i kulturowo jako Słowianie, wychowani w tym samym systemie. Ale też powoli tamtejsze wspólnoty stają się coraz bardziej międzynarodowe. Niektórzy pochodzą z Rosji, ale też z innych krajów, z Indii, Belgii, czy z tak egzotycznych dla nas krajów, jak Meksyk, Chile czy Ekwador.

Spotkaliśmy jezuitów, będąc w Czechach.
W Czechach i na Słowacji jezuici przetrwali w podziemiu. Po 1968 r. zaczęli organizować tajne struktury formacji, zwłaszcza na Słowacji. Świetnie funkcjonował podziemny Instytut Teologiczny św. Alojzego. Nigdy komunistyczna służba bezpieczeństwa nie wpadła na jego trop. Dzięki temu sporo młodych ludzi otrzymało święcenia kapłańskie i dziś są w pełni zaangażowani w pracę Kościoła. Niektórzy studiowali również w seminarium w Bratysławie i w Litomierzycach, choć nikt, ani biskup ani rodzice nie mogli wiedzieć, że są jezuitami.

Jakie są obecnie najtrudniejsze problemy w krajach misyjnych?
Jeśli chodzi o kraje sąsiednie, to wydawało się, że gdy upadnie komunizm, ludzie będą szukać Boga, otworzą się na Kościół. To jest tylko część prawdy. Niektórzy nie są aż tak otwarci, nie szukają Boga. To rodzi frustrację, rozczarowanie, że praca nie przynosi takich owoców, jakich by się oczekiwało. Przykładem pracy jezuitów niech będzie Rosja. Jezuici założyli uczelnię - Instytut Filozofii, Teologii i Historii św. Tomasza, by formować świeckich. W Nowosybirsku powstało Centrum Duchowości "Inigo", a także filia Instytutu moskiewskiego z doskonałą biblioteką, studio medialne służące dialogowi oraz nowicjat. Zwykła praca duszpasterska jest też potrzebna. Podobne jest zaangażowanie duszpasterskie na Ukrainie, w formację księży i sióstr zakonnych. W Afryce jest straszna bieda, z którą się nigdy nie spotykamy. Brak edukacji, choroby, jak AIDS - to wszystko się wiąże z potrzebą uświadamiania, kształcenia, szukania funduszy. Zawsze oprócz prac duszpasterskich chcemy żyć naszym charyzmatem: zaangażowaniem w sprawy społeczne, w edukację, formację inteligencji, prowadzenie szkół, uniwersytetów (chyba że się nie da, jak u nas w czasach komunistycznych), pisarstwo i pracę naukową.

CDN...

sobota, 12 stycznia 2013

Jezuici prowincji Zambia-Malawi...

Mumbwa (ZAMBIA), 4 stycznia 2012; 

 Drodzy Przyjaciele! 
      Przesyłam Wam skład jezuitów, funkcjonujących w naszej jezuickiej prowincji Zambia-Malawi, z początkiem roku 2013, wg posiadanego obywatelstwa: 
 Zambijczycy - 54 
 Irlandczycy - 13 
 Polacy - 10 
 Malawijczycy - 10 
Amerykanie (USA) - 8 
 Słoweńcy - 6 
z Indii - 3 
Kanadyjczycy - 2 
Kroaci - 1 
Niemcy - 1 
 Włosi - 1 
 Razem - 108 jezuitów. 

 Przesyłam Wam najlepsze życzenia - Błogosławionego Nowego Roku 2013. 

 Z Bogiem - Józef Matyjek SJ

wtorek, 8 stycznia 2013

Rosja

Historia

Wiek XVI
W XVI w. ważną rolę w stosunkach polsko moskiewskich odegrał jezuita włoski Antonio Possevino. Car Iwan Groźny zaniepokojony sukcesami wojennymi Stefana Batorego oraz zagrożeniem ze strony Tatarów, zwrócił się w 1580 do pap. Grzegorza XIII z propozycją nawiązania ligi antytureckiej i skłonienia do niej króla Stefana. Papież okazywał gotowość poparcia idei cara pod warunkiem zawarcia unii kościelnej. W tej sprawie wyprawił Possevina jako legata. Legat po pertraktacjach na dworach panujących przybył do Moskwy i zgodnie z instrukcją doprowadził do zawarcia 15 I 1582 w Jamie Zapolskim rozejmu między Polską a Moskwą. Następne wyprawy Possevina do Moskwy nie doszły do skutku z powodu śmierci Iwana.

Wiek XVII

niedziela, 6 stycznia 2013

sobota, 5 stycznia 2013

Co wydarzyło się w parafii w Jalalabadzie? - cz. 2


Kilka słów o tym, co wydarzyło się w naszej parafii w Jalalabadzie w 2012 r.

- 2 -

    W działalność charytatywną wpisuje się przede wszystkim nasz Ośrodek nad Issyk-Kulem. W grudniu 2011 roku obowiązki dyrektora po br. Damianie Wojciechowskim SJ przejął o. Remigiusz Kalski SJ. W maju dzięki wsparciu naszych dobroczyńców dokupiliśmy działkę przylegającą do naszego domu – przy dużej ilości dzieci, miejsca na zabawy czy stawianie namiotów dla wolontariuszy robiło się coraz mniej. Mamy też przestrzeń na przyszłe inwestycje, a przede wszystkim jesteśmy zabezpieczeni w kwestii dostępu do głównej drogi, gdyby ktoś inny wykupił tę działkę. Dzięki pomocy katolickiej organizacji „Misereor” z Niemiec wybudowany został niewielki basen razem z systemem ogrzewania słonecznego. Powinno to obniżyć koszty ogrzewania w sezonie grzewczym, przedłużyć okres wykorzystywania ośrodka na wiosnę i jesień, oszczędzić pieniądze na grzaniu wody do mycia i przy zimniejszej pogodzie dać możliwość kąpieli dzieciom, szczególnie inwalidom. W chłodne zimowe dni jest już w naszym domu całkiem ciepło. W październiku został ukończony nowy budynek gospodarczy, który będzie także miejscem przechowywania sprzętu służącego do rehabilitacji dzieci było to niezbędne, ponieważ kiedy przebywa w ośrodku ponad 100 osób, co zdarzało się w te wakacje, niektórzy musieli spać na korytarzach. Mamy nadzieję, że do wiosny znajdą się dobroczyńcy, którzy pomogą nam przy budowie płotu wokół nowo nabytej części parceli. W maju też rozpoczęły się obozy dla różnego rodzaju grup z łączną liczbą uczestników ponad 800 osób. W sumie miały miejsce 22 obozy i jedna sesja 8-dniowych Ćwiczen Duchownych. W obozach pomagało ponad 40 wolontariuszy i kilku księży z różnych części świata. Obozy w większości były organizowane dla niepełnosprawnych dzieci i dzieci z domów dziecka, oczywiście ich organizacja nie była by możliwa bez udziału dobroczyńców.
   Jak zwykle były trzy obozy katolickie (łacznie wzięło w nich udział ok. 120 uczestników) organizowane we współpracy z ks. Jerzym Jędrzejewskim, pracującym w parafiach wokół Biszkeku, z siostrami Franciszkankami ze Słowacji i Franciszkanami z Uzbekistanu. Tematyka obozów młodzieżowych zaczerpnięta jest tradycyjnie z programu formacji młodzieży o nazwie „Magis” prowadzonego w jezuickich parafiach w Polsce. W tym roku tematem obozu było „8 Błogosławieństw”. W czerwcu na Issyk-Kulu nastąpiło odsłonięcie płaskorzeźby ukazującej św. Rodzinę - patronem naszego Centrum jest bowiem św. Jozef Oblubieniec. W działalność charytatywną parafii wpisuje sie też adopcja duchowa 12 dzieci, w większości są to dzieci z rodzin muzułmańskich, w których nie wystarcza na podstawowy poziom życia. Rodzice otrzymują miesięczne wsparcie (równowartość 10 euro), jako rodzaj stypendium naukowego (warunkiem koniecznym adopcji duchowej jest, by rodzice posyłali dziecko do szkoły). Po wakacjach przyjechało do nas czworo wolontariuszy długoterminowych (3 Polki i Amerykanin). Wolontariusze w każdym tygodniu odwiedzają miejscowy dom dzieci inwalidów (gdzie przebywa ponad sto dzieci), organizują zajęcia, pomagają w karmieniu. Wolontariusze też w każdym tygodniu odwiedzają miejscowy dom dziecka. Zaglądamy też w miarę regularnie do trzech domów dziecka w Osh. Raz w miesiącu odwiedzamy internat dla dorosłych inwalidów w miejscowości Kizyłkija (ok. 200 km. od Jalalbadu) i też dom starców w Oktiabrskoje k. Jalalabadu (przebywa tam ponad 100 staruszków).Dzięki współpracy z kościołami protestanckimi w Osh otrzymaliśmy 800 prezentów przygotowanych przez dzieci z protestanckich parafii z Anglii. Prezenty rozdaliśmy w zaniedbanych rejonach Jalalabadu i Osh oraz w wioskach w okolicach Biszkeku. Ks. Remigiusz uczestniczył w miarę regularnie w spotkaniach pastorów protestanckich w Osh. Ostatnio zrodziła się idea prowadzenia ekumenicznego przedszkola dla chrześcijańskich dzieci w Osh, ale na razie decyzje w tej sprawie nie zostały podjęte. W działalność charytatywną wpisują się robocze wizyty dr Thomasa Weggemanna, pediatry neuropatologa z Austrii, (którego gościliśmy w kwietniu) i Frau Hannelora Paither z Bawarii, która przyjechała do nas we wrześniu by wspomóc najuboższych mieszkańców.